poniedziałek, 28 października 2013

"Jak wychować sobie chłopaka?"

Autor: Jaye Caroll
Tytuł: Jak wychować sobie chłopaka?
Tytuł oryginalny: How train a boy?
Liczba stron: 132
Czas czytania: 2 godziny




Moja opinia: Głupi tytuł prawda? Moim zdaniem bardzo infantylny. Pozostaje pytanie, czy w ogóle da się wychować jakiegoś chłopaka? A powinno się? Szczerze mówiąc, a raczej pisząc to nie, bo to jednak człowiek, a nie zwierzątko. Ale o co chodzi z tym tytułem i dlaczego taki?
   Otóż już na pierwszych stronach poznajemy siostry bliźniaczki.Jest poranek, a one szykują się do szkoły. Przy okazji z okna wypatrują chłopaka, który podoba się jednej z nich, przechodzi on tutaj, co rano więc Chloe chce się na niego natknąć niby przypadkiem.

Ich rodzice są w separacji. Mama dziewczynek jest projektantką i ma do uszycia jeden z najważniejszych ze swoich projektów w życiu. Zaś tata nastolatek, który mieszka w przyczepie daje im szczeniaczka. Ich rodzicielka nie jest zadowolona z tego pomysłu od samego początku. Gdy Ridley i Chloe nie udaje się odpowiednio wychować psa mama chce go wydać. Zaś one nie godząc się na to wyprowadzają się do taty.

     Chloe przez ten cały czas próbuje zaimponować przystojniakowi. Dziewczyna jest wielce zdziwiona, gdy odkrywa, że chłopak na tym samym polu kempingowym co jej ojciec. Gdy pewnego razu próbuje nauczyć  niesfornego psiaka sztuczki z książki chłopak zwraca na nią uwagę. Wtedy to czternastolatka dochodzi do wniosku, że techniki porozumiewania się z psem mogą być wykorzystane do kontaktu z płcią przeciwną. Jej siostra Ridley uważa ten pomysł za niedorzeczny, ale w końcu w przypływie desperacji sama próbuje tego.

   Jeśli szukacie ambitnej książki to nie zaglądajcie do niej. Jednak ja muszę Wam się przyznać, że już dawno nie uśmiałam się tak przy książce.Akcja jest szybka przez dużą liczbę przeróżnych wydarzeń.

Dzięki tej opowieści widać , jak bardzo różnią się od siebie siostry, nawet bliźniaczki. Książka bardzo mi się podobała i wcale nie żałuję, że ją wypożyczyłam chociaż był to przypływ chwili. :)

sobota, 12 października 2013

"Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy"

Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Tytuł: Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy
Liczba stron: 472
Czas czytania: 2 dni
Rok wydania: 2010



Moja opinia: Rodzina jest najważniejszą rzeczą na świecie. Ludzie z nami spokrewnieni są osobami, które najczęściej znają nas najlepiej. Sama uwielbiam słuchać historię moich przodków; bądź swoje wpadki, czy wypadki z wczesnego dzieciństwa.

Jednak istnieją taki rodziny, których los spisał dosyć długą i zawiłą historię. Taką rodziną bez dwóch zdań jest rodzina Zajezierskich.

W małej miejscowości zwanej Gutowie trwają wykopaliska. Pewnego dnia archeolodzy dokonują okrycia szczątek kobiety na której ręku znajduję się pierścień z inicjałami CC. Studentka Iga i jej ojciec wiedzą, że niegdyś należał on do ich rodziny. Młoda kobieta próbuje dowieść, że to prawda.

Ojciec Igi nie jest zadowolony, że córka tak mocno przejęła się sprawą mumii. Niestety mężczyzna ma dużo problemów do rozwiązania. Jego mama Celina Hryć jest ciężko chora, a on ma przejąć po niej rodzinny interes to znaczy cukiernię na rynku. Niestety przez to będzie musiał spłacić ciągle niezadowolone rodzeństwo.


Są błędy, których nie sposób uniknąć.

   Książkę można by było podzielić na trzy części, które zostały przez autorkę porozrywane i umieszczone w różnych miejscach. Każdy rozdział rozpoczyna się rokiem, w którym rozgrywa się akcja. Czytelnik ma okazję poznać ród Zajezierskich od niemal samego początku.


Słowa... Posłańcy myśli, kłamliwi zdrajcy, okrutni zabójcy spokoju dusz niewieścich. Wywołują zamęt w sercu, rumieniec na policzkach, przyspieszając oddech. Każą szeptać wyznanie na wyznaniem, ton wyniosły zmieniają w błagalny, zasnuwają umysł woalem nierealności, wymuszają wiarę w spełnienie marzeń o miłości idealnej.

    Dzięki pani Gutowskiej miałam okazję przenieść się w świat bali, arystokratów i aranżowanych małżeństw. Autorka nie szczędzi opisów. Było one bardzo dokładne przez co czasami obszerna, ale nigdy nie wydawały się długie lub nudne. Dzięki nim czułam się jakbym tam była i przeżywała wszystko wraz z bohaterami.

    Bardzo podobało mi się, że autorka do fabuły wplątała i opisywała wątki historyczne. Również to, że opisywała życie arystokracji bez owijania w bawełnę. Wszystkie intrygi,machlojki, ale też romanse były podane bez mydlenia oczu.

ból jest niczym. Bez niego życie byłoby jak potrawa bez soli – zupełnie pozbawione smaku.

    Dla mnie największy minus to zbyt wiele imion i nazwisk. W całej książce przeplata się bardzo dużo osób. W całym tym galimatiasie nie raz się pogubiłam. Dobrze, że z tyłu powieści było drzewo genealogiczne, które pomagały mi kolokwialnie mówiąc ogarnąć tą liczną rodzinę.

    Porażający był dla mnie stosunek Hryciów do siebie nawzajem. Hryciowie są wobec siebie strasznie wrodzy i nie chętni, choć nie okazują tego prosto w oczy.  Powód jak dla mnie banalny - otóż każde z rodzeństwa chce trochę uszczuplić z majątku rodziców. Jednak tylko najmłodszy syn jest na tyle rozważny i mądry, aby całość wziąć w  ryzy, a przede wszystkim tylko on   i jego córka Iga zajmują się chorą matką w przypadku dziewczyny babcią.

  To pierwsza książka dla dorosłych Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Pochłonęłam ją w przeciągu trzech dni. Żadna moc nie zdołała mnie od niej oderwać. Ze strony na stronę chciałam więcej i więcej. Zawsze powtarzałam sobie w myślach, że to już ostatnia strona, ale najczęściej nie było to zgodne z prawdą.

Prostowanie ścieżek losu przynosi często opłakane skutki.

    Ta powieść  bardzo mi się podobała. Po prostu bez zbędnych słów. Miałam przyjemność dzięki niej poznać język pani Małgorzaty i bardzo przypadł mi do gustu, tak samo jak pomysł na fabułę. W dobie królowania wampirów i książek o celebrytach wydaje się być oryginalny, a przy tym zwyczajny.

Jakie czasy tacy żebracy.

  Polecam każdemu szczególnie wielbicielom powieści historycznych i obyczajowych. :)
  Ja nie mogę się doczekać kiedy poznam dalsze losy Gutowa, Hryciów i pierścienia.