Tytuł: Monachomachia
Liczba stron: 32 ( z opracowanie 47)
Czas czytania: 20 minut
Rok wydania: 2003
Moja opinia: To jest moja pierwsza lektura szkolna w tym roku. Ignacy Krasicki był jednym z reformatorów oświeceniowej Polski. Tworzył bajki, satyry i poematy heroikomiczne.
Jednym z nich jest Monachomachia. Autor opisał w niej spór pomiędzy Dominikanami i Karmelitami bosymi. Dzieło to negatywnie ocenia tych dwóch zgromadzeń. Po opublikowaniu tego utwór spotkał się z liczną krytyką. Pisarz w odpowiedzi napisał Anty-monachomachie.
Krasicki we swej pracy uwypuklił wszystkie cechy, jakich nie powinien posiadać duchowny. Po pierwsze obżarstwo i pijaństwo, są to klasztory żebracze i jak przystało na takie zgromadzenie ich posiłki powinny być pokutne i skromne. Po drugie lenistwo i dążenie do zbytku. Dobrym przykładem jest to, że wstawali dopiero, gdy się wyspali i nie wypełniali należycie swych obowiązków dusz pasterskich.
I śmiech niekiedy może być nauką kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa
Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych. Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych
Okazuję się, z uczona dysputa przerodziła się w bijatykę i rzucanie wszelkimi różnymi przedmiotami, a na koniec alkohol rozwiązał im języki.
Pisarz w bardzo komiczny sposób opisał zachowanie mnichów. Ucieka się do wyzwisk pod adresem duchownych. Stosował ironię i sarkazm.
Książki nieszczęsne, waszą zjadłą cnotą.
Każdego czytelnika rozśmieszą sceny bitwy oraz stosunek duchownych do pracy. No mojej buzi raz po raz pojawiał się pobłażliwy uśmieszek dla wypowiedzi i czynów mnichów. Po tej lekturze mój obraz tamtejszych duchownych trochę się zmienił. Chociaż poemat był wydany już dobry kawałek temu to dostarczył mi sporej dawki humoru tym bardziej, że bardzo lubię satyrę.
Lektura szkolna do drugiej klasy szkoły ponadgimnazjalnej.
Przeczytałam w ramach akcji "Odnajdź w sobie dziecko".
Niestety, nie jestem wielbicielką lektur szkolnych, tyle lat nauki i lektur, a jedyną, która mi się podobała była "Ania z Zielonego Wzgórza", Montgomery, ewentualnie "W pustyni i puszczy" Sienkiewicza.
OdpowiedzUsuńWięc, mimo wszystko. Spasuję.:<
Serdecznie pozdrawiam+ zapraszam do siebie.
arenaksiazek.blogspot.com
Na pewno sobie podaruję. Chyba nie jestem w stanie ani wytłumaczyć, co tytuł znaczy, ani w ogóle go zapamiętać. :)
OdpowiedzUsuńSzczerze napisawszy, nie czytałam tej książki. U mnie nie było takiej lektury :)
OdpowiedzUsuńJa akurat satyr nie lubię, ale dobrze, że przypomniałaś nam (nieco starszym) jej treść.
OdpowiedzUsuńTo nie jest satyra lecz poemat heroikomiczny (tak dla ścisłości) ;)
UsuńSzczerze nienawidzę lektur, więc sobie podaruję tą książeczkę. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam z Biblioteki, gdzie na ławce podrzucona przez kogoś leżała sobie "Monchomachia" Krasickiego i przygarnęłam ją i mam zamiar czytać. Uwielbiam satyrę i sądzę, że sprawi mi przyjemność. Napiszę opinię po lekturze.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie tutaj na pewną uwagę. Być może, że niechęć do lektur w latach szkolnych bierze się stąd, że nie byliśmy jeszcze dojrzali emocjoinalnie do takich lektur ale to nie znaczy, że wszystkie lekturz szkolne są nudne czy fatalne. Jestem obecnie osobą dojrzałą i chętnie wracam do dawnych lektur.
Pozdrowieni, HS