poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Wieczna miłość"

Autor: Katarzyna Beata Stachowiak
Tytuł:  Wieczna miłość
Liczna stron: 322
Czas czytania: 3 dni
Rok wydania: 2012


Moja opinia: Miłość - dla jednych jest to uczucie czysto abstrakcyjne, dla innych więź łącząca dwoje obcych dla siebie ludzi. Pewne jest jedno zwykle przychodzi niespodziewanie w najmniej oczekiwanym momencie.

Rzecz dzieje się w XIX- wiecznej Anglii. Przez całą powieść towarzyszyły mi powozy, konie,bryczki,piękne suknie, i bogate dwory, szlachcice, hrabianki. Dla mnie lepiej być nie mogło. Lubię klimat, który towarzyszył powieścią osadzonym w taki czasie.

Główną bohaterką jest Elizabeth. Właśnie jest ona na wakacjach, gdy jej brat przyjeżdża ze złą wiadomością. Otóż ich rodzice nie żyją. Dziewczynie wali się cały świat. Wraz z Lucasem jest zmuszona wyjechać na wieś i porzucić dotychczasowe życie, między innymi: bale, przyjęcia i drogie sklepy.

Lucas to starszy brat Elizabeth. Pomimo spowinowacenia są dla siebie całkiem obcy. Gdy nastolatka była mała on został wysłany przez rodziców do szkoły wojskowej. Teraz jako żołnierz, który nauczony został dyscypliny, twardości i braku pokazywania emocji bardzo ciężko jemu okazać jakiekolwiek uczucia siostrze. Bardzo ucieszyła się, że z czasem odnaleźli wspólny język i zbliżyli się do siebie. Jednak młoda dziewczyna nie może być z Lucasem w pełni szczera.

Żołnierz nie może dowiedzieć się, kto został wybrankiem jej serca. Mam na myśli tutaj Rodericka - wampira od kilku wieków. Jego spotkanie z panną Westomore to czysty zbieg okoliczności. Kochankowie spotkali się w lesie. Nie trwało to długo, jednak poczuli między sobą więź. Panicz Robillard za uratowanie dziewczyny zostaje zaproszony na obiad do jej domu z czego dziewczyna jest bardzo ucieszona. Ach, nie wspomniała o bardzo ważnej rzeczy po tamtejszych lasach grasuje bestia, którą wraz z wieśniakami próbuje wytropić Lucas. Przez cały czas pozostaje pytanie kim jest owa bestia? Nie powiem, za dużo chcielibyście wiedzieć. :)

Historia to kapryśna pani. Zawsze niszczy tych, którzy mają przeżyć na jej kartach. Co ma ożyć w pieśni, w życiu musi zginąć. 

Jak na realia tamtych czasów główna bohaterka nie długo będzie widziana, jako stara panna. Dlatego trzeba wydać ją za mąż. Decydujący głoś w tej sprawie, żeby nie powiedzieć jedyny ma opiekun Elizabeth, ale on nie chce nawet myśleć o Rodericku, jako szwagrze. Wtedy na horyzoncie pojawia się książę Duncan. Zna on prawdę o Robillardzie, bo również jest wampirem, chcąc się na nim zemścić ubiega się o rękę siostry Lucasa.

Katarzyna Stachowiak stworzyła książkę o miłości. Tematyka popularna w literaturze zwłaszcza współcześnie z wampirami w tle. Jednak ta powieść się wyróżnia. Po prostu jest w niej coś co sprawia, że jest inna.


Przyczynia się do tego główna bohaterka. Początkowa wydaje się być krnąbrna i rozpieszczona. Faktycznie tak jest, ale zmienia się. Sytuacje przed którymi stawia ja los kształtują w niej silną, dojrzałą kobietę. Cechuje ją upartość i zdecydowania oraz konsekwencja podejmowanych decyzji, gdy podejmie decyzję nikt nie potrafi jej od niej odwieść. Dzięki takiej postawie chroni swoich bliskich.

Zapewne nie jedna dziewczyna poddałaby  się i popadła w rozpacz po przeżyciach, które zgotował dla niej los. Jej narzeczony nie jest wybrankiem jej snów, a na dodatek znając prawdę wcale jej nie ułatwia odnalezienia się w nowej sytuacji. Jest bezwzględnym, okrutnym łajdakiem.

Zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło. Pani Stachowiak tak ułożyła bied wydarzeń, że nie sposób było się domyśleć co dalej. Końcówka mocno trzymała w napięciu do ostatniej chwili.

Język i styl Katarzyny Stachowiak przyjemnie się czyta, płynnie.  Choć nie które słowa były dla mnie źle użyte, np. :"mój chłopak"; "babskie fanaberie", niby pasowały do sytuacji, jednak do języka dziewiętnastego wieku.

Wszystko dopracowane jest w najmniejszym szczególe. Fabuła, język, a nawet opis przyrody i bohaterowie są idealnie dopasowani do historii. Autorka bardzo dobrze opisała uczucia towarzyszące postacią zwłaszcza Elizabeth.

Nie potrafię w pełni napisać, jak bardzo podoba mi się ta książka. Spędziła przy niej wspaniale czas, a 322 strony minęły w mgnieniu oka. :D


Za książkę w formie e-booka dziękuje Katarzynie Beacie Stachowiak i wydawnictwu Bookio.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania "Czytamy fantastykę"



piątek, 23 sierpnia 2013

"Panna, lew i tarot"

Autor: Natalie Fields
Tytuł: Panna, lew i tarot
Tytuł oryginalny: Virgo, Leo and tarot
Liczba stron: 124
Czas czytania: 2 godziny
Rok wydania: 2004


Moja opinia:  Seria "Nie dla mamy, lecz dla każdej małolaty" jest jedną z moich ulubionych.  Lubię ją , ponieważ przyjemnie spędza się przy niej czas, a opisane historię są ciekawe i zwyczajne. Mam tutaj na myśli, że autorki nie piszą tutaj o bogatych , krnąbrnych małolatach tylko o normalnych dziewczynach ze zwykłymi problemami. 

   Tak samo jest w tym przypadku. Mary Jo chce zarobić na swój upragniony samochód. Ściśle mówiąc chevroleta. Na jednym z wypadów. z koleżanką znajduje ogłoszenie o pracę. Namawia rodziców, aby jej pozwolili tam jechać.   Zatrudnia się w nadmorskiej restauracji. Właścicielka pozwoliła głównej bohaterce zamieszkać w jednym z pokoi w jej mieszkaniu, aby ta nie musiała codziennie jeździć do rodzinnego domu. Dzięki temu Mary Jo oszczędza czas, a przede wszystkim pieniądze i ma bardzo blisko do pracy, bo starsza pani mieszka nad swoim interesem. 

Nie ma głupich snów. Wszystkie coś znaczą. Nawet jeśli wydaje ci się, że śnią ci się jakieś bzdury...


   Poznaje tam ludzi w swoim wieku. Zauroczyła się w pewnym młodym liderze zespołu. Ten jednak wpada w problem z policją. 

Kiedy jest dużo pracy, nie ma przynajmniej czasu na myślenie.


    Dziewczynę intryguje również Adrian. Jest to chłopak w jej wieku. Dosyć tajemniczy i oschły typ. Unika kontaktu z innymi pracownikami, w czasie popołudniowej przerwy wsiada w samochód i bez słowa gdzieś odjeżdża. Chłopak zaczyna interesować się Mary Jo, co zaskakuje dziewczynę. Umawia się z nią i opowiada swoją historię. 

   Natalie Fields na zaledwie stu dwudziestu czterech stronach stworzyła rewelacyjną historię. Historię tajemniczą, a zarazem zabawną. Z jednej strony śmiałam się z sytuacji z drugiej dopingowałam bohaterów. 

  Dzięki tej książce spędziłam miło czas. W zaledwie w dwie godziny poznałam znakomitą historię. 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

The Versatile Blogger

Kolejna zabawa blogowa. Zostałam nominowana przez Oczytaaaanaą. Bardzo dziękuje!:)


Zasady:
1. Podziękować nominującemu blogerowi.

2. Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie.

3. Ujawnić 7 faktów o sobie.

4. Nominować 15 blogów, które na to zasługują

5. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.



Moje fakty:

1. Lubię bluzki z postaciami  z bajek.
2. Uwielbiam  oryginalne kolory włosów to znaczy: czerwone, fioletowe, różniste kolory pasemek, niebieskie. Sama miałam czerwone, a teraz na moich włosach gości mahoniowy fiolet.
3. Lubię robić brzuszki.
4. Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest język polski.
5.  Boję się pająków.
6. Jak Garfield lubię lasagne.
7. Mam dużo różnych nakryć głowy i chustek.


Oto moje fakty.

Blogi nominowane prze ze mnie:

1.  http://alone-with-books.blogspot.com/
2.http://siedmiogorogrod.blogspot.com/
3.http://www.zakurzonapolka.pl/
4.http://mroczne-inspiracje.blogspot.com/
5.http://written-by-bird.blogspot.com/
6.http://mylittlelibrary-gumciobook.blogspot.com/
7.http://everydayxbook.blogspot.com/
8.http://zaslodkakawa.blogspot.com/
9.http://decode-books.blogspot.com/
10.http://z-nosem-wsrod-ksiazek.blogspot.com
11.http://niebianskie-pioro.blogspot.com/
12.http://www.tramwajnr4.pl/
13.http://alicja-w-krainie-kosmetykow.blogspot.com/
14.http://papierowyazyl.blogspot.com
15.http://zanim-zajdzie-slonce.blogspot.com/


Pozdrawiam

Martyna

wtorek, 13 sierpnia 2013

"Bezsennik,czyli o czym dziewczyny rozmawiają nocą. Burza z piorunami."

Autor: Liliana Fabisińska

Tytuł: Bezsennik,czyli o czym dziewczyny rozmawiają nocą. Burza z piorunami.

Liczba stron: 129
Czas czytania: 40 minut
Rok wydania: 2004




Moja opinia: Jest to pierwsza część Bezsennik,czyli o czym dziewczyny rozmawiają nocą. Seria została napisana przez Lilianę Fabisińską z myślą o polskich dziewczynach, więc nie ma tutaj obco brzmiących imion i zachowań, które czasem mogą dziwić. Wszystko jest znajome.

Na pierwszych stronach poznajemy Żabę jest to dziewczyna, która rozpoczyna pierwszy rok w gimnazjum. Strasznie się boi, bo nikogo tam nie zna, a jej najlepsza przyjaciółka wyjechała za granicę.

W szkole okazuje się, że musi ona przygotować referat o wybranym państwie, ale tu jest haczyk. Musi być to kraj, który  zaczyna się na literę na którą zaczynają się litery nazwisk osób z grupy. Główna bohaterka jest w grupie z  dwiema uczennicami: Julią i Zuzą. Nie są w dobrej sytuacji, ponieważ ich imiona rozpoczynają się na "Z" i "Ź".

Zuzka mieszka koło szkoły, więc zaprasza pozostałe dziewczyny do swojego domu, aby rozpocząć pracę nad referatem.

Jednak bądźmy szczerzy nikomu nie chce się pracować   pierwszego września. Nastolatki chcąc się poznać piszą na kartkach kilka zdań o sobie. Zuzka oraz Żaba są szczere i opisują siebie dosyć dokładnie, lecz Julka nie pisze o sobie za wiele przez co owiana jest nutką tajemniczości.

Zuzka zapomniała zrobić zakupy, o które prosiła ją mama, więc gimnazjalistki pędzą szybko do sklepu. Pod blokiem napotykają sąsiadkę, która jest bardzo zdenerwowana i przerażona. Otóż okazuje się, że uciekł jej pies, a chwila moment będzie burza.

Dziewczyny oferują swą pomoc. Julka idzie za straszą panią do jej mieszkania, pozostałe szukają zagubionego psiaka. Ale nie jest to wcale takie proste.

Liliana Fabisińska na zaledwie 129 stronach zawarła świetną historię o zwyczajnych nastolatkach. Kolejnym plusem są przygody i perypetie, z którymi borykają się młode bohaterki.

W opowieści nie ma, ani jednego momentu, w którym wieje nudą i nic się nie dzieje. Liliana spisała się znakomicie pisząc tą opowieść dla nastolatek.

Spędziłam przy niej miły czas, choć sądzę, że jest to książka dla trochę młodszych. Może w wieku 11-13 lat.

Książkę przeczytałam w ramach akcji "Odnajdź w sobie dziecko".

sobota, 10 sierpnia 2013

"Z poczwarek w motyle"

Autor: Patrycja Żurek
Tytuł: Z poczwarek w motyle
Liczba stron: 166
Czas czytania: 2 dni
Rok wydania: 2013




Moja opinia: Więzi rodzinne są bardzo ważne. Ale co jeśli są one zaburzone w pewnych sferach?

Na samym początku poznajemy Zuzę. W jej życiu nie dzieje się za dobrze. Ciągła migrena i złe samopoczucie doprowadza do jej fizycznej i psychicznej klęski. Oliwy do ognia dolewa monotonność i fatalne relacje z mężem.Zuzanna nie ma określonego celu w życiu. Wszystko opiera się na jej synku Miłoszu i sprzątaniu, gotowaniu. Kobieta nie pomaga sobie, także pesymistycznym myśleniem.


    Młodą kobietę odwiedza jej przyjaciółka z Niemczech. Zastaje obraz nędzy i rozpaczy. Chcąc pomóc koleżance. Próbuje umówić ją do lekarza, psychologa, fryzjera. Zuzka ma opory, jednak chcąc ratować swoje małżeństwo godzi się przyjąć pomoc.

     Sylwia, bo tak nazywa się dobra koleżanka Zuzy emanuje optymizmem i dobrą energią. Pomimo przeciwności losu, a życie jej nie oszczędzało - problemy z pracodawcą i śmierć córki nie są dobrymi wspomnieniami - znajduje siłę, aby rankiem wstać z uśmiechem i znaleźć jakiś, chociaż najmniejszy pozytyw z sytuacji.
         Jedną z kwestii poruszanych przez Patrycję Żurek są relację małżeńskie, konkretnie chodzi tu o związki damsko-męskie. Mogę uznać, że co bohaterka to inny przykład.

      Z jednej strony Sylwia i jej mąż Andrew, którzy pomimo różnic kulturowych, bo przecież ona jest Polką on, zaś Niemcem i różnicy wieku tworzą szczęśliwe udane małżeństwo. Z drugiej Zuzka z Pawłem, którzy starają się uratować swój związek. Bohaterka próbuje zmienić swoje podejście do codzienności. Wierząc, iż to pomoże jej zmienić coś w związku z mężem. Jednakże Paweł z czasem wydaje się nieobecny i niezainteresowany żoną. Czy uda się im coś zmienić?        

  Również przyjaźń Pawła oraz jego koleżanki z pracy Katarzyny zastanawia i przykuwa uwagę. Na łamach książki ich uczucia diametralnie się zmieniają.

    Sylwka pomaga przyjaciółce. Sama, zaś sama zaś musi pogodzić się z faktem, iż jedna z najważniejszych osób w jej życiu nie długo odejdzie z tego świata. Jej mama od dłuższego czasu poważnie choruje. Czuje, że będą to ostatnie święta wszystkich razem. Dlatego prosi, aby jej córki z mężem stworzyli idealnie świąteczną atmosferę.

     Lubię patrzeć, a raczej czytać  o zmianie bohatera. Dopingować go, denerwować, gdy ma chwilę zwątpienia. Najbardziej ciekawe były dla mnie bitwy myślowe Zuzy. Była zdeterminowana, ale jednak pełna wątpliwości. Mimo wszystko walczyła z  samą sobą, słabościami, charakterem, losem. Czy dopieła swego?

    Patrycja Żurek stworzyła  wspaniałą historię. Opisała w niej zwykłą szarą codzienność. Kolejnym plusem jest fakt, że bohaterowie są normalnymi ludźmi. Równie dobrze mogli by być naszymi sąsiadami.

    To było moje  pierwsze spotkanie z twórczością pani Patrycji, ale jakie udane. Spodobało mi się wszystko od historii, okładki, języka, którego styl i dobór słownictwa jest strzałem w dziesiątkę w każdej opisywanej scenie. Raz wzruszający, innym razem uderza swą brutalnością bądź szczerością. Mimo wszystko czasami irytował mnie bardzo powolny rozwój akcji, co może odjąć trochę książce, jednak ja się nie zraziłam i dobrze bo sam koniec okazał się doskonały.

    Na koniec trochę o okładce. Okładka jest cudowna. Po prostu śliczna. Najładniejsza, jaką przyszło mi widzieć. Ten motylek ma śliczny kolor - niebieski.:)Polecam!


Za książkę w formie e-booka serdecznie autorce Patrycji Żurek. :)


        

wtorek, 6 sierpnia 2013

"Sprzedawca broni"

Autor: Hugh Laurie
Tytuł: Sprzedawca broni
Tytuł oryginalny:The gun seller
Liczba stron: 416

Czas czytania: 3 dni
Rok wydania:2009



Moja opinia: Sięgnęłam po tę książkę tylko z dwóch powodów: pierwszy - jest to książka mężczyzny, który jest odtwórcą głównej roli w moim ulubionym serialu pt. "Dr. House" (niestety już  jest jego koniec), drugi - tylko ta książka tego pana była w bibliotece, więc ją wypożyczyłam.

Nie wiedziałam czego się spodziewać. Okładka, a tym bardziej opis nie nie naprowadził mnie na właściwy tor.

 Ból to zdarzenie. Przytrafia ci się i radzisz sobie z nim na wszelkie dostępne sposoby

Głównym bohaterem jest Tom Lang, ale nie jestem pewna do końca to jego prawdziwe imię i nazwisko. Okazuje się, że Tom całkiem przypadkiem zostaje zamieszany  w zniknięcie Woolfa. Ponieważ chciał go ostrzec przed bandytami, którzy chcieli Thomasowi zlecić jego zabójstwo. Jest za późno, aby się wycofać, więc brnie w to dalej.

Głównego bohatera poznałam w dosyć oryginalny sposób. Otóż zastanawia się on, jak złamać człowiekowi rękę. Nie jest to wypadek, a przecież nie można podejść do obcego człowieka i powiedzieć:
"Przepraszam muszę złamać panu rękę?"; tym bardziej w biały dzień  wśród wielu ludzi. Nie łamie ręki, ale zabija człowieka w pustym domu nagle z góry schodzi jakaś kobieta, która później okazuje się się córką pana Woolfa.

 Ból to coś, co sam sobie zadajesz. Inni ludzie coś ci robią – biją cię, dźgają nożem albo próbują złamać ci rękę – ale jeżeli odczuwasz przy tym ból, to już twoja wina. Dlatego […] człowiek jest zawsze w stanie powstrzymać ból

Wieść o tym, że w jej salonie leży zabity człowiek, a drugi jest dla niej nieznajomym, a na dodatek on sam nie wie co tutaj robi i jak się tutaj znalazł nie robi na niej większego wrażenia.

 Gdybyś nie czuł nic, oznaczałoby to, że nie ma w tobie żadnej miłości, żadnej namiętności. A bez namiętności jesteśmy nikim.

Mocno pokręcona sytuacja prawda? Wydarzenia, które są opisane na początku książki były tak zawiłe, że ledwo zrozumiałam kto jest kim. Jednak nie mogłam się od niej oderwać. 
 
Ludzie mają filozofię w najgłębszych zakamarkach dupy. Jedyne, na czym im zależy, wszystko, czego oczekują od rządu, to stale rosnące płace. Rok w rok chcą,by ich zarobki rosły. Jeżeli to się skończy, wybiorą sobie nowy rząd. Tego właśnie chcą ludzie. I nigdy nie chcieli niczego innego. To przyjacielu jest demokracja.

A powód jest prosty język. Hugh Laurie wykreował Thomasa Langa na cynicznego cwaniaczka z szczyptą ironi. Przez całą powieść  towarzyszył mi ironiczny uśmieszek. To czyni tą pozycję inną od wszystkich wcześniej napotkanych na rynku.

Thomas wpada w zawiłe relacje pomiędzy władzą, a grubymi rybami nielegalnych interesów. Musi zgadywać, domyślać się,jaka osoba w danym momencie jest człowiekiem na tyle przyjaznym, aby od razu go nie zabić.

Zakończenie wypowiedzi słowami "i kropka" nie czyni jej niepodważalną.

Na koniec trochę o okładce. Moim zdaniem strona tytułowa jest prosta, ale ładna i pasuje do fabuły. Prostota jest tutaj strzałem w dziesiątkę.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Podsumowanie lipca!

Jak to w wakacje mam mnóstwo czasu na czytanie. Przeczytałam:

1. Wszystkie boże dzieci tańczą str. 181
2. Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy str. 466
3. Wampirek w jaskini lwa str. 143
4. Eragon str. 492
5. Burza z piorunami str. 129
6. Głupek i ja, Mateuszek str. 207
7. Maskarada str. 278
8. Kłopotliwe ognisko str. 123
9. Króliki. Zachowanie,rasy,choroby,pielęgnacja str. 222

W sumie 2241 stron, co dziennie daje troszkę ponad 72 strony.



W ostatnim miesiącu dodałam siedem postów. Dodałam opinię 11 książek w tym "Eragona", "Balów maturalnych z piekła" oraz "Sobowtóra" i "Wampirka na wsi". Liczba wyświetleń wynosi 1191 razy. To największy wynik od początku bardzo  Wam dziękuje. :* Skomentowaliście 51 razy. :) Obserwatorów jest o trzech więcej niż w poprzednim miesiącu, czyli 64.



Pozdrawiam 

Martyna