Tytuł: Wieczna miłość
Liczna stron: 322
Czas czytania: 3 dni
Rok wydania: 2012
Moja opinia: Miłość - dla jednych jest to uczucie czysto abstrakcyjne, dla innych więź łącząca dwoje obcych dla siebie ludzi. Pewne jest jedno zwykle przychodzi niespodziewanie w najmniej oczekiwanym momencie.
Rzecz dzieje się w XIX- wiecznej Anglii. Przez całą powieść towarzyszyły mi powozy, konie,bryczki,piękne suknie, i bogate dwory, szlachcice, hrabianki. Dla mnie lepiej być nie mogło. Lubię klimat, który towarzyszył powieścią osadzonym w taki czasie.
Główną bohaterką jest Elizabeth. Właśnie jest ona na wakacjach, gdy jej brat przyjeżdża ze złą wiadomością. Otóż ich rodzice nie żyją. Dziewczynie wali się cały świat. Wraz z Lucasem jest zmuszona wyjechać na wieś i porzucić dotychczasowe życie, między innymi: bale, przyjęcia i drogie sklepy.
Lucas to starszy brat Elizabeth. Pomimo spowinowacenia są dla siebie całkiem obcy. Gdy nastolatka była mała on został wysłany przez rodziców do szkoły wojskowej. Teraz jako żołnierz, który nauczony został dyscypliny, twardości i braku pokazywania emocji bardzo ciężko jemu okazać jakiekolwiek uczucia siostrze. Bardzo ucieszyła się, że z czasem odnaleźli wspólny język i zbliżyli się do siebie. Jednak młoda dziewczyna nie może być z Lucasem w pełni szczera.
Żołnierz nie może dowiedzieć się, kto został wybrankiem jej serca. Mam na myśli tutaj Rodericka - wampira od kilku wieków. Jego spotkanie z panną Westomore to czysty zbieg okoliczności. Kochankowie spotkali się w lesie. Nie trwało to długo, jednak poczuli między sobą więź. Panicz Robillard za uratowanie dziewczyny zostaje zaproszony na obiad do jej domu z czego dziewczyna jest bardzo ucieszona. Ach, nie wspomniała o bardzo ważnej rzeczy po tamtejszych lasach grasuje bestia, którą wraz z wieśniakami próbuje wytropić Lucas. Przez cały czas pozostaje pytanie kim jest owa bestia? Nie powiem, za dużo chcielibyście wiedzieć. :)
Historia to kapryśna pani. Zawsze niszczy tych, którzy mają przeżyć na jej kartach. Co ma ożyć w pieśni, w życiu musi zginąć.
Jak na realia tamtych czasów główna bohaterka nie długo będzie widziana, jako stara panna. Dlatego trzeba wydać ją za mąż. Decydujący głoś w tej sprawie, żeby nie powiedzieć jedyny ma opiekun Elizabeth, ale on nie chce nawet myśleć o Rodericku, jako szwagrze. Wtedy na horyzoncie pojawia się książę Duncan. Zna on prawdę o Robillardzie, bo również jest wampirem, chcąc się na nim zemścić ubiega się o rękę siostry Lucasa.
Katarzyna Stachowiak stworzyła książkę o miłości. Tematyka popularna w literaturze zwłaszcza współcześnie z wampirami w tle. Jednak ta powieść się wyróżnia. Po prostu jest w niej coś co sprawia, że jest inna.
Przyczynia się do tego główna bohaterka. Początkowa wydaje się być krnąbrna i rozpieszczona. Faktycznie tak jest, ale zmienia się. Sytuacje przed którymi stawia ja los kształtują w niej silną, dojrzałą kobietę. Cechuje ją upartość i zdecydowania oraz konsekwencja podejmowanych decyzji, gdy podejmie decyzję nikt nie potrafi jej od niej odwieść. Dzięki takiej postawie chroni swoich bliskich.
Zapewne nie jedna dziewczyna poddałaby się i popadła w rozpacz po przeżyciach, które zgotował dla niej los. Jej narzeczony nie jest wybrankiem jej snów, a na dodatek znając prawdę wcale jej nie ułatwia odnalezienia się w nowej sytuacji. Jest bezwzględnym, okrutnym łajdakiem.
Zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło. Pani Stachowiak tak ułożyła bied wydarzeń, że nie sposób było się domyśleć co dalej. Końcówka mocno trzymała w napięciu do ostatniej chwili.
Język i styl Katarzyny Stachowiak przyjemnie się czyta, płynnie. Choć nie które słowa były dla mnie źle użyte, np. :"mój chłopak"; "babskie fanaberie", niby pasowały do sytuacji, jednak do języka dziewiętnastego wieku.
Wszystko dopracowane jest w najmniejszym szczególe. Fabuła, język, a nawet opis przyrody i bohaterowie są idealnie dopasowani do historii. Autorka bardzo dobrze opisała uczucia towarzyszące postacią zwłaszcza Elizabeth.
Nie potrafię w pełni napisać, jak bardzo podoba mi się ta książka. Spędziła przy niej wspaniale czas, a 322 strony minęły w mgnieniu oka. :D
Za książkę w formie e-booka dziękuje Katarzynie Beacie Stachowiak i wydawnictwu Bookio.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania "Czytamy fantastykę"
okładka jest po prostu ohydna, na pewno bym jej nie kupiła. a fabuła też mnie jakoś nie przekonuje
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy książkę zakupię, jednak jeśli wpadnie mi w ręce chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam wszystko co związane jest z wampirami, więc czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za wampirami, wiec niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za tak pozytywną recenzję mojej powieści. Wiem, że nie każdemu się ona podoba i dlatego jest mi tym bardziej miło, że przypadła Ci do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Katarzyna Stachowiak
Na początku sobie myślę, że okładka super (ciekawe co to to brązowe?), ale jak przeczytałem, że jej wybrankiem serca jest wampir, wydałem jęk rozpaczy i kompletnie zmieniłem zdanie o tej pozycji. :)
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną chyba mam dosyć historii o wampirach i śmiertelnikach i ich wielkiej miłości, dlatego sobie odpuszczę, nawet biorąc pod uwagę Twoje zapewnienia, że tytuł wyróżnia się spośród innych podobnych sobie ;) Dosyć mam wampirów póki co ;)
OdpowiedzUsuńA, u mnie też o wampirach, tylko że u mnie o tych naszych polskich :) A na tą książkę będę mieć oko :)
OdpowiedzUsuńU mnie też o polskich wampirach ostatnio. :)
UsuńRecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam!