piątek, 27 września 2013

"Monachomachia"

Autor: Ignacy Krasicki
Tytuł: Monachomachia
Liczba stron: 32 ( z opracowanie 47)
Czas czytania: 20 minut
Rok wydania: 2003




Moja opinia:  To jest moja pierwsza lektura szkolna w tym roku. Ignacy Krasicki był jednym z reformatorów oświeceniowej Polski. Tworzył bajki, satyry i poematy heroikomiczne.


Jednym z nich jest Monachomachia. Autor opisał w niej spór pomiędzy Dominikanami i Karmelitami bosymi. Dzieło to negatywnie ocenia tych dwóch zgromadzeń. Po opublikowaniu tego utwór spotkał się z liczną krytyką. Pisarz w odpowiedzi napisał Anty-monachomachie.

Krasicki we swej pracy uwypuklił wszystkie cechy, jakich nie powinien posiadać duchowny. Po pierwsze obżarstwo i pijaństwo, są to klasztory żebracze i jak przystało na takie zgromadzenie ich posiłki powinny być pokutne i skromne. Po drugie lenistwo i dążenie do zbytku. Dobrym przykładem jest to, że wstawali dopiero, gdy się wyspali i nie wypełniali należycie swych obowiązków dusz pasterskich.

I śmiech niekiedy może być nauką kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa

Jednakże Ignacy Krasicki przede wszystkim wyśmiewa ich głupotę  oraz ciemnotę, co głównie widać w pieśni trzeciej. Otóż mnisi nie wiedzą, gdzie znajduję się klasztorna biblioteka, choć pamiętają, że takowa, gdzieś się znajdowała. Zajmował się nią brat Arnolf, ale było to trzydzieści lat temu. Mężczyźnie wcale nie są zadowoleni, iż będą musieli powrócić do studiowania i uczenia się z przeróżnych ksiąg, bo po prostu wygrywa lenistwo. Zdają sobie jednak sprawę, że to najlepsza broń, aby pokonać przeciwnika muszą pogłębić swą wiedzę.

Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych. Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych

Okazuję się, z uczona dysputa przerodziła się w bijatykę i rzucanie wszelkimi różnymi przedmiotami, a na koniec alkohol rozwiązał im języki.

Pisarz w bardzo komiczny sposób opisał zachowanie mnichów. Ucieka się do wyzwisk pod adresem duchownych. Stosował ironię i sarkazm.

Książki nieszczęsne, waszą zjadłą cnotą. 


Każdego czytelnika rozśmieszą sceny bitwy oraz stosunek duchownych do pracy. No mojej buzi raz po raz pojawiał się pobłażliwy uśmieszek dla wypowiedzi i czynów mnichów. Po tej lekturze mój obraz tamtejszych duchownych trochę się zmienił. Chociaż poemat był wydany już dobry kawałek temu to dostarczył mi sporej dawki humoru tym bardziej, że bardzo lubię satyrę. 

Lektura szkolna do drugiej klasy szkoły ponadgimnazjalnej. 

Przeczytałam w ramach akcji  "Odnajdź w sobie dziecko"

7 komentarzy:

  1. Niestety, nie jestem wielbicielką lektur szkolnych, tyle lat nauki i lektur, a jedyną, która mi się podobała była "Ania z Zielonego Wzgórza", Montgomery, ewentualnie "W pustyni i puszczy" Sienkiewicza.
    Więc, mimo wszystko. Spasuję.:<
    Serdecznie pozdrawiam+ zapraszam do siebie.
    arenaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno sobie podaruję. Chyba nie jestem w stanie ani wytłumaczyć, co tytuł znaczy, ani w ogóle go zapamiętać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze napisawszy, nie czytałam tej książki. U mnie nie było takiej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja akurat satyr nie lubię, ale dobrze, że przypomniałaś nam (nieco starszym) jej treść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest satyra lecz poemat heroikomiczny (tak dla ścisłości) ;)

      Usuń
  5. Szczerze nienawidzę lektur, więc sobie podaruję tą książeczkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie wróciłam z Biblioteki, gdzie na ławce podrzucona przez kogoś leżała sobie "Monchomachia" Krasickiego i przygarnęłam ją i mam zamiar czytać. Uwielbiam satyrę i sądzę, że sprawi mi przyjemność. Napiszę opinię po lekturze.
    Pozwolę sobie tutaj na pewną uwagę. Być może, że niechęć do lektur w latach szkolnych bierze się stąd, że nie byliśmy jeszcze dojrzali emocjoinalnie do takich lektur ale to nie znaczy, że wszystkie lekturz szkolne są nudne czy fatalne. Jestem obecnie osobą dojrzałą i chętnie wracam do dawnych lektur.
    Pozdrowieni, HS

    OdpowiedzUsuń

Każda opinia jest dla mnie bardzo ważna, więc Czytelniku zostaw po sobie ślad.:)